niedziela, 21 sierpnia 2016

1 - Sowa



W piętrowym domku w jednym ze spokojnych miasteczek w środkowej Szkocji, mimo bardzo wczesnej pory,  jeden z domowników już nie spał.
Sophie, bo tak się właśnie nazywała, lubiła wstawać rano. Miała więcej czasu na czytanie, a czytać po prostu uwielbiała. Szczególnie, że jej rodzice mieli niesamowite książki. Byli prawdziwymi czarodziejami i znali niesamowite zaklęcia. Sophie zazdrościła im tych umiejętności, ale faktem było, że jako zwykła mugolka, nigdy w życiu ich nie opanuje. Nie okazywała żadnych magicznych umiejętności. Nic dziwnego, była w końcu wychowanką niemagicznego sierocińca. Jednakże pogrążanie się w marzeniach o świecie, z każdą przeczytaną książką coraz mniej tajemniczym, pozwalało jej na chwilę zapomnieć. Wyobrażała sobie wtedy, że jedzie do pełnego magii i zagadek Hogwartu, w którym trafia do jednego z domów i uczy się czarować tak naprawdę.
Zaczęła pogrążać się w tym wszystkim, kiedy skończyła dziesięć lat i zdała sobie sprawę, że smutne spojrzenia mamy i nadzieja z jaką wpatruje się czasem w okno tata, mają źródło w jednym – Sophie. Oboje skończyli Hogwart i mimo wtopienia się w świat mugoli, magia stanowiła w ich życiu bardzo ważny element, którego Sophie była pozbawiona. Z czasem zdała sobie sprawę, że brak magii, to dla nich w jakimś stopniu kalectwo.
I wtedy jakaś część jej mózgu stwierdziła, że jeśli pozna magię teoretycznie, będzie mogła kiedyś zaskoczyć rodziców swoją wiedzą.
W książkach rodziców było mnóstwo zaklęć, przepisów na eliksiry oraz teorii transmutacji, astronomii, obrony przed czarną magią i innych podobnych, które od razu wpadały jej do głowy. Nauczyciele w szkole często powtarzali, że jest zdolna, a tak doskonałą pamięć chcieliby mieć wszyscy, ale Sophie zauważyła to dopiero wtedy, kiedy zrozumiała, że wszystkie przepisy i zaklęcia wpadają jej do głowy bez trudu. Nie musiała kuć magii, w przeciwieństwie do niemagicznych przedmiotów.
Teraz sięgnęła po Standardową Księgę Zaklęć Stopień 2. Znała wszystkie zaklęcia i wszystkie ruchy, które powinni opanować pierwszoklasiści w Hogwarcie, na pamięć. Ćwiczyła, udając, że kredka lub patyk to prawdziwa różdżka.
Ale nie zdradziła tego nigdy rodzicom. Nie chciała, by czuli się jeszcze bardziej pokrzywdzeni tym, że adoptowali dziecko pozbawione magii.

Nie mogła wiedzieć, że obawy te były całkiem bezpodstawne, gdyż Helen i Bruce O'Connor kochali ją niezależnie od tego kim była. Nie byli w żadnym stopniu uprzedzeni, co do mugoli. Rzeczywiście marzyli, by córka okazała się czarodziejką, ale jeszcze zanim przybyli do sierocińca w Edynburgu byli przekonani, że ich dziecko będzie całkiem zwyczajne.
 Rodzice nie chcieli mieszać Sophie w głowie. Opowiadali jej o magicznym świecie, oczywiście, ale starali się, by dla dziewczynki była to bajka. Coś jak równoległy świat, z którym czasem ma styczność. Nie powiedzieli nic o pierwszej wojnie i ludziach, którzy uważali mugoli za brudnych i niegodnych obcowania z czarodziejami. Przemilczeli też fakt o tym, że nawet czarodzieje bez uprzedzeń, często nie potrafili wyzbyć się uczucia, jakby byli lepsi od mugoli, a tym bardziej od mugolaków.

Po godzinie, Sophie odłożyła książkę i pobiegła do kuchni, gdyż poczuła smakowity zapach jajecznicy na bekonie, którą po prostu uwielbiała. W salonie przywitała się z tatą, który jednocześnie oglądał poranne wiadomości, pił kawę i przeglądał gazetę biznesową.
- Coś ciekawego w biznesie? - zagadnęła.
To był poranny rytuał. Zawsze z jej strony padało to pytanie, a on odpowiadał jej rzeczowo i albo powracał do czytania, albo kontynuował pogawędkę, jeśli akurat nie miał planu dnia, który pękał w szwach od czekających go spotkań biznesowych roboty papierkowej i innych, równie mało przyjemnych rzeczy.
- Nic nowego – odparł krotko. - Ale niedługo się to zmieni. Napisali, że dwa dni temu znaleziono tego milionera - Josefa Kirke'a. Oczywiście martwego w jego prywatnym samochodzie, dwa kilometry od Edynburga.
- Straszne - wzdrygnęła się.
Dzięki tacie była na tyle zaznajomiona z tego typu śmierciami, że mogła być przekonana o udziale w niej osób trzecich.
- Masa ludzi skorzysta na jego śmierci – kontynuował. - Nawet my, chociaż o wiele mniej od jego bezpośrednich konkurentów.
Bruce O'Connor, mimo ukończenia z bardzo dobrymi wynikami Hogwartu, nie podjął się magicznej kariery, którą wręcz mu wciskano. Dziadek mamy, po długiej, wyniszczającej chorobie zmarł, zostawiając rodzicom Sophie swoją firmę. W ten sposób, tata zaczął studiować prawo na mugolskim uniwersytecie i przejął po ojcu dobrze prosperującą kancelarię adwokacką. Bruce'owi było jednak mało i założył wraz z przyjacielem firmę, która bardzo szybko zyskała na znaczeniu.
- Sophie, jajecznica zaraz wystygnie! - krzyknęła niecierpliwie mama.
Dziewczynka od razu pobiegła do kuchni i przytuliła się do pani O'Connor.
- To co przygotujesz jest dobre nawet na zimno - zapewniła. - Co będzie na obiad?
Kobieta roześmiała się. Jej śmiech był przyjemny i wyjątkowo dziewczęcy.
- Kochanie, jeszcze śniadania nie zjadłaś, a już się o obiad pytasz. Może pojedziemy do Edynburga do jakiejś przyjemnej restauracji. Nie chce mi się dzisiaj nic robić, naprawdę.
- Co niedzielę jeździmy do stolicy - powiedziała Sophie, między przełykaniem. - Może tym razem do Glasgow? Dawno tam nie byliśmy, a to równie fajne miasto.
- Jak wolisz – zgodziła się. - Kochanie! - zawołała do męża. - Wybierzesz się z nami do Glasgow?
- Nie mogę, mam masę papierów do wypełnienia. Ta sprawa Erwina nie daje mi spokoju.
Kobieta nic nie odpowiedziała, przyzwyczajona do braku męża. Jej również często nie było w domu, ponieważ pracowała w magicznym szpitalu w Edynburgu. Aktualnie postanowiła spędzić czas w domu i wzięła miesięczny urlop.
Nagle rozległo się stukanie. Sophie od razu zerwała się z miejsca, żeby podbiec do drzwi, ale mama wskazała jej okno. Za nim, na parapecie, siedziała średniej wielkości płomykówka. Sophie przez chwilę stała oniemiała z zachwytu. Nie ważne, że widziała sowy przynajmniej raz dziennie, te nocne stworzenia zawsze wywoływały u niej fascynację.
Pani O'Connor, nie czekając na córkę, otworzyła ptaku okno. Sówka profesjonalnie wylądowała na blacie i wyciągnęła nóżkę w stronę kobiety. Kiedy ta tylko go odczepiła płomykówka zgarnęła ze stołu ciasteczko i wyleciała przez okno.
Koperta była pożółkła, jakby stara, zaklejona czerwoną pieczęcią z wielkim „H”. Na odwrocie zielonym atramentem napisany był adres oraz adresat.

Sz. P. Sophie Alice O’Connor
Średnia sypialnia na piętrze
Cameron Avenue 12
Kinross
Perth and Kinross

- O Merlinie, nie wierzę... - szepnęła Helen głosem łamiącym się z emocji.
Nawet najsłabszy obserwator dostrzegłby w jej oczach pełne niedowierzania, bezgraniczne szczęście.

~*~





4 komentarze:

  1. Heloł, it's me ^^
    Yaaay Sophie dostałą list, suprise madafaka! ale się cieszę (przecież to wcale nie było do przewidzenia XD) I wiesz, ze chyba coś ci się zwaliło jeśli chodzi o czcionkę? Kopiopwałąś może z Worda część tekstu? Bo większość wygląda tak jakbyś kopowałą, jeden akapit napisała n a bloggerze i reszta znowu Word, przez co ci się zmieniła kursywa i kolor... Anywaaay... Teraz to pan O'Connor będzie MUSIAŁ odłożyć tę gazetę i być w szoku no XD Mają adoptowaną czarownicę, taka szansa zdarza się raz na 100 lat XD
    I cóż więcej mówić? Ja lecę męczyć się z 19 rozdziałem... I czekam na następny <3
    NMBZT! (niech Magia Będzie Z Tobą XD)
    Sonia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Już wszystko naprawione ^^ Na szczęście xD
    Powodzenia z rozdziałem. dasz radę, jak to mi zawsze powtarzasz :D

    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przybyłam? *szuka się w szafie, w muszli klozetowej, na Giewoncie, w dziupli u kreta..."
    - Popierniczyło Cię?!
    - Panie Krecie, ja przepraszam, ja szukam...
    - Guzik mnie obchodzi czego czy kogo szukasz!
    - Nie mogę wyjść!
    - Więcej żryj!
    - Ej, kupiłam dziś chudy twaróg i chude mleko...
    - Guzik mnie to obchodzi! Won!

    Ok... to był słaby pomysł... O! Herbata się zaparzyła!
    O! Znalazłam się! Przed komputerem siedzę :D Geniusz czy geniusz?
    Ojej, jaki wesoły ten rozdział :D Wszystko supcio, Sophie będzie w Hogwarcie, szybka, rzeczowa, bez zbędnych cergieli opowieść o zainteresowaniu Sophie.
    Wszystko na plus i pięknie :3

    Kiwiś ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Giewoncie jest muszla klozetowa? Myślałam, ze tyko krzyż stoi i wita turystów xD

      Usuń