poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Prolog


Deszcz padał wyjątkowo mocno, nadając listopadowej nocy jeszcze bardziej ponury klimat. Blask księżyca nie mógł przebić się przez grube, ciężkie chmury, więc jedynie słabe światło ulicznej latarni zapewniało nielicznym przechodniom niewielką widoczność. 
Było już późno, zbliżała się jedenasta w nocy, w domach wszystkie światła były już pogaszone. Przez nieprzyjazną dzielnicę Edynburga jechał policyjny radiowóz, który zatrzymał się przed sporym, sypiącym się już budynkiem, w którym znajdował się jedyny edynburski sierociniec. 
Z samochodu wyszli dwaj policjanci. Przebiegli szybko odległość dzielącą ich od bramy sierocińca, by nie zmoknąć jeszcze bardziej. Jeden z nich trzymał w ramionach niemowlę, owinięte w kocyk i przeciwdeszczową, policyjną kurtkę.
Nie musieli czekać długo. Drzwi po chwili się otworzyły i stanęła w nich drobna dziewczyna. Zaprosiła mężczyzn do środka i zaprowadziła do gabinetu dyrektorki.
Mimo późnej pory, starsza kobieta nadal była pogrążona w pracy. Kiedy policjanci weszli do środka, przyjrzała się im uważnie. Jej srogi wyraz twarzy od razu złagodniał, kiedy zobaczyła niemowlę.
- Sally, przynieś szybko suche ubranka i koc. Nie możemy dopuścić, by dziecko się przeziębiło. To sierota? - ostatnie pytanie skierowała do policjantów.
- Tragiczna sprawa - powiedział jeden z nich. - Dzisiaj wieczorem zamordowana została samotna kobieta. Sąsiedzi wezwali nas, gdyż usłyszeli płacz dziecka, myśleli, że może coś się stało. Dowiedzieliśmy się, że kobieta żyła samotnie. Nie była zameldowana w mieszkaniu, w którym ją znaleźliśmy. Nie miała przy sobie żadnych dokumentów. Znaleźliśmy jedynie niedokończony list, który prawdopodobnie miał być wysłany do ojca dziecka. Ujawnia w nim, że dziewczynka nazywa się Sophie, nic więcej. No i... to ogólnie strasznie dziwna sprawa. Drzwi były otwarte, żadnych śladów włamania, a kobieta wygląda tak, jakby umarła ze strachu. Nietypowe.
- Mój Boże... biedna kobieta. A dziewczynka jeszcze biedniejsza. Mamy sporo wolnych miejsc, oczywiście, że ją tutaj przyjmiemy. Od razu się tym zajmę.
- Dziękujemy. Nie sądzę byśmy mogli znaleźć jej rodzinę, przy ciele nie było dokumentów, ale jeśli do niej dotrzemy, damy pani znać.

Kiedy wychodzili, jeden z nich prawie potknął się o burą kotkę. Kiedy wsiadał do radiowozu, zdał sobie sprawę, że była ona całkiem sucha, mimo zacinającego deszczu. Jednak już kilka minut później zganił się za tak niedorzeczne spostrzeżenie i zrzucił je na trudny dzień i zmęczenie. No bo jak to możliwe, żeby w taką ulewę cokolwiek było suche. Nie mógł jednak odegnać od siebie wrażenia, że ta sama bura kocica siedziała na parapecie domku, w którym znaleziono dziecko i jej martwą matkę.
Samiczka przez cały następny dzień siedziała na parapecie, wpatrując się bez przerwy w okno, za którym był pokój, w którym leżała dziewczynka. Wydawało się, jakby kotka czuwała nad niemowlęciem. Dopiero, kiedy dziecko się obudziło i spojrzało na zwierzę, ta jakby odetchnęła z ulga i zeskoczyła z parapetu. Nikt by nie uwierzył, że zmieniła się ona w dziwacznie ubraną, starszą kobietę i zniknęła z cichym pyknięciem.

Mała Sophie dorastała spokojnie, obdarzana szczególną opieką przez młode pracownice sierocińca. Starsze dziewczynki, które mieszkały w ośrodku również bardzo ją polubiły i z chęcią się z nią bawiły. Sophie, nie znająca innego życia niż to w sierocińcu, uważała, że jest to najwspanialsze miejsce na Ziemi. 
Pewnego dnia, do ośrodka przyszło małżeństwo. Jako że adopcja ostatnimi czasy nie była popularna, dyrektorka przywitała ich osobiście i oprowadziła po ośrodku. 
- Pani Morgan, interesuje nas raczej małe dziecko, które da się przyzwyczaić bez trudu do nowego otoczenia i osób. Ile lat ma najmłodsze?
- W przybliżeniu dwa i pół. Lekarze, którzy ją badali ustalili, że data urodzin waha się między dziewiątym, a jedenastym kwietnia '92 roku, więc wybraliśmy dziesiąty jako jej datę urodzin. Nazywa się Sophie. Nazwiska niestety nie znamy.
- Możemy się z nią spotkać?
- Oczywiście. Zaprowadzę państwa.
Państwo O'Connor wzięli Sophie na spacer i na lody. Dziewczynka skradła ich serca swoim żywiołem i energicznością. Szybko załatwili wszelkie sprawy adopcyjne, a Sophie O'Connor znalazła nowy dom i najwspanialszych rodziców jakich mogła sobie wymarzyć. 

~*~

Ta dam! Oto prolog. Tak, mam dość wizji sierocińca, w których krzyczą, biją i głodzą dzieci. No bo ile można czytać o tym samym? No to tutaj mamy cos innego! Niewielki sierociniec, niewiele dzieci i ludzie oddani swojej pracy. Bo czemu by nie xD
Dedyk dla Sonii, która od dawna czekała na publikację!


10 komentarzy:

  1. YES! Doczekałam się, mimo, ze suszyłam ci głowę od tygodnia i mniej więcej znam fabułę, ale ciii...
    Za dużo razy użyłaś słówka "kocica" i "kotka". No i nawet ja zauważyłam parę błędów interpunkcyjnych, także kochana, coś jest na rzeczy XD Ale dobra, odłóżmy to i zajmijmy się fabułą...
    Prolog, mimo że krótki (>.<) bardzo mi się spodobał. Obstawiam, że matka Sophie zginęła od Avady, bo w końcu tak samo mówiono o rodzinie Riddle... Naszą kotką była oczywiście McGonagall, no bo któż inny XD To z prologu jedno pytanie... Kim są O'Connorowie? Mugole? Czarodzieje? Hm... Pewnie to nam zdradzisz... Kiedyś XD
    Także ja bardzo dziękuję za dedyk i czekam na więcej <3
    Weny!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko o O'Connorach będzie w następnym rozdziałem, więc bez stresu xD
      Będzie dużo Sophie i mało magii, a o sprawa biologicznych rodziców będzie się ciągnęła kilka lat, bo najpierw Sophie nie będzie chciała o nich nic wiedzieć, potem się zainteresuje, ale zanim znajdzie jakiekolwiek informacje... xDD

      Usuń
  2. Kto tu przybył? Ano ja, Kiwi "Przegryw technologii". Ale są plusy! Jutro bądź pojutrze będę mieć nowy telefon :3 U oczywiście jestem geniusz, bo wiem jaki będę mieć dzwonek XDD
    Taki hepi end na start... nie no, spoko.
    Napisane supcio, na wysokim poziomie :3

    Kiwiś ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No hepi end, bo mnie już nudzą te wszystkie straszne i złe życia tych biednych sierot *chlip chlip*. Czemu Sophie nie może mieć zajebistych rodziców i fajnej przeszłości w sierocińcu? Może xD Dlatego ją ma! :P
      Ja też wiem jaki dzwonek będzie miał twój telefon. To trochę dziwne... xDD

      Usuń
    2. Spokojnie, dla ciebie wybiorę coś z Disco Polo. O, Zenka!

      Usuń
    3. Ty jesteś wielką miłośniczką Disco Polo, a ja się jedynie nieco orientuję w najnowszych utworach xDD

      Usuń
    4. Nie jestem wielką miłośniczką disco polo, jestem osobą, która jest otwarta na wszystkie gatunki muzyki XD I umiem się przede wszystkim bawić XD

      Usuń
    5. Dobra, dobra - ja też jestem otwarta na wszystkie gatunki i mimo to nie znam refrenów popularnych piosenek na pamięć xD

      Usuń
  3. Mam w posiadaniu 900 piosenek >.>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie, bo nie chce mi się ściągać.
      Mówiłam coś o moim wrodzonym lenistwie?

      Usuń