niedziela, 26 marca 2017

Rozdział I - Wielka ucieczka



    Włochy o tej porze roku prezentowały się pięknie. Temperatury nieco przytłaczały, ale nawet ten problem znikał podczas wylegiwania się na ciepłym piasku na plaży nad pięknym Morzem Śródziemnym. Sophie O'Connor cieszyła się możliwością odpoczęcia od szarej i deszczowej Anglii., a także miejsca, w którym spędziła rok szkolny i które zdążyła pokochać jak drugi dom. Niewiele dzieci w jej wieku żywiło tak ciepłe uczucia do szkoły, ale to nie była zwyczajna szkoła, w której uczniowie poznają wzory chemiczne czy sposoby rozmnażania bakterii. Uczono tam magii. Najprawdziwszej, jaka istniała. Nie karcianych sztuczek, czy wyciągania królika z kapelusza, ale tworzenia eliksirów, lewitowania przedmiotów, a nawet latania na zwyczajnych miotłach!
W tym roku wakacje na wyspie nie zapowiadały się ciepło, a lipiec przeminął na wpatrywaniu się w zachmurzone niebo za oknem i sporadycznym wychodzeniu na dwór z koleżankami z podstawówki kiedy robiło się nieco cieplej i błoto wysychało. 
    W porze śniadania, Sophie znalazła rodziców w jadalni domku letniskowego, który wynajmowali. Pochyleni nad gazetą zdawali się nie zwracać uwagi na otoczenie.
    Po niewyraźnym z odległości wejścia, ruchomym zdjęciu, Krukonka poznała, że musi to być jedyna informacyjna gazeta magicznej Anglii - Prorok Codzienny. Chciaż skupiał się bardziej na skandalach, sporcie i wpadkach znanych ludzi, wielu czarodziejów i tak go kupowało, raczej z przyzwyczajenia niż konieczności. Wiele razy widziała, jak jej tata z politowaniem przegląda kolejne strony. Ale tym razem było inaczej. 
    - Coś się stało? - zapytała niepewnie podchodząc do rodziców.
    Oni jedynie odsłonili jej artykuł, żeby sama mogła przeczytać.

SYRIUSZ BLACK NA WOLNOŚCI

    Przedstawiciele Ministerstwa Magii podczas porannej konferencji prasowej potwierdzili krążące od dwóch dni plotki. Pierwszy raz w historii istnienia Azkabanu doszło do ucieczki. Twierdza stojąca na wyspie pośrodku Morza Północnego do dziś wydawała się niemożliwa do opuszczenia. 
    Czynu tego dokonał uważany przez wielu za najwierniejszego poplecznika Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, morderca trzynastu niewinnych ludzi w tym czarodzieja - swojego szkolnego towarzysza Petera Pettigrew. Wystarczyło jedno przekleństwo, by dokonać takiego spustoszenia. Ministerstwo zapewnia, że nie dopuści do powtórzenia się tej tragedii. Dwanaście lat temu został za to skazany na dożywocie.
    "Aurorzy są wykwalifikowani i doświadczeni w poszukiwaniu przestępców takiej kategorii jak Black. Ten człowiek może wydawać się nieuchwytny, ale zapewniam, że jesteśmy blisko wytropienia go." - oświadczył podczas konferencji szef Biura Aurorów Rufus Scrimgeour. 
    Minister Magii poinformował, że zamierza poinformować o zaistniałej sytuacji mugolskiego premiera Wielkiej Brytanii, by ten przekazał zdjęcia Blacka do mediów.
    Jeżeli zobaczycie tego czarodzieja, natychmiast powiadomcie o tym Biuro Aurorów.

    Osłupiona Sophie spojrzała się w puste oczy Syriusza Blacka. Czarne, jak jego nazwisko - pomyślała. Wyróżniały się na jego papierowo białej, zapadłej twarzy. Było w nich życie, którego nie powinno być w człowieku, który spędził ponad dekadę w najgorszym miejscu na Ziemi. Gdyby nie one, wyglądałby jak trup, który powstał z martwych.
    - Jak to możliwe? - zapytała. - Trzynaście osób jednym przekleństwem... myślałam, ze nie ma takich klątw.
    - Bo nie ma - odparła mama, przytulając Sophie. - Ale tacy szaleńcy jak on mają wiele pomysłów na spowodowanie jak największych zniszczeń.
    - Źle się dzieje - westchnął tata. - Trzy lata temu afera z Kamieniem Filozoficznym. W zeszłym roku wspomnienie Same-Wiecie-Kogo w Hogwarcie, a teraz groźny śmierciożerca zdołał uciec z Azkabanu... Black zawsze był kreatywny, ale nie myślałem, że nawet dementorów potrafi przechytrzyć.
    - Znałeś go? - zapytała.
   - Niespecjalnie. Byłem na siódmym roku, kiedy przyszedł do szkoły. Podczas przydziału zwróciłem na niego uwagę przez nazwisko. Żaden Black jeszcze nigdy wcześniej nie został przydzielony do Gryffidnoru. Nawet Andie spała w lochach. Zapadł mi w pamięć przez dowcipy, które robił wszystkim z Huncwotami. 
    - Andie? - zdziwiła się Sophie. Rodzice rzadko wspominali swoich szkolnych znajomych, zresztą sama nie była nimi szczególnie zainteresowana.
    - Andromeda Tonks. Wtedy jeszcze Black. Przyjaźniliśmy się w szkole.
    - Jej rodzice do końca wierzyli, że wyjdzie za Bruce'a - roześmiała się mama. - Znasz ją, tylko nie pamiętasz. To samo przecież było z Weasleyami.
    Teraz, kiedy rodzice bardziej rozwinęli swoją wypowiedź przypomniała sobie młodą, piękną kobietę z mężem i starszą od Sophie córką, która bez przerwy zmieniała swój wygląd, żeby rozśmieszyć Sophie.
    - Ciocia Andromeda, wujek Ted i Dora? Teraz pamiętam! Dlaczego jej rodzice chcieli żebyście byli razem? - zapytała, nie do końca dowierzając, że jakiś rodzic mógł narzucać dziecku związek.
    - Taka rodzina - odparł lakonicznie. - Zresztą, moja matka do tej pory jest na mnie śmiertelnie obrażona za odrzucenie wymagań arystokracji, czy jak ona to tam określiła. O, sowia poczta!
    Przez otwarte okno, które we włoskim upale nie dawało wiele wytchnienia, wleciały dwie sowy. W jednej z nich Sophie rozpoznała Pandorę należącą do Amelii. Druga zaś niosła charakterystyczną kopertą z czerwoną pieczęcią przedstawiającą lwa, orła, borsuka i węża. Ares, pies którego rodzice kupili na święta, zaczął warczeć na niespodziewanych, pierzastych gości. Całkowicie odwróciło to uwagę Sophie od tematu rozmowy.
    - List z Hogwartu! - wykrzyknęła i podbiegła do sowy, która grzecznie czekała z wyciągniętą nóżką. - W tym roku mamy o wiele mniej podręczników - poinformowała po przeczytaniu listy książek. - Właściwie to jedynie Standardowa Księga Zaklęć, stopień drugi Podstawowe Zaklęcia Obronne.
    Zostawiła rodzicom list, żeby mogli sami go przeczytać i przeszła do swojej sypialni, gdzie mogła w spokoju przeczytać wiadomość od Amelii. Listy pisały do siebie raz w tygodniu, zazwyczaj w weekend, więc dzisiaj Sophie nie spodziewała się poczty od przyjaciółki.

    Droga Sophie!
    Wczoraj w nocy wróciłam z Czech. Jak już pisałam we wcześniejszych listach, to wspaniałe miejsce. W Pradze magiczna dzielnica jest bardziej rozbudowana niż w Anglii. Kilka dni przed wyjazdem poznałam grupę uczniów z Tatrzańskiego Instytutu Magii. Rozmawialiśmy o eliminacjach do Mistrzostw Świata w Quidditchu. Wyobraź sobie, że powiedzieli, że Anglia odpadnie przed finałami! Niedoczekanie ich. Jestem pewna, że zagramy w finale z Bułgarią albo inną drużyną ze szczytu.
    Ostatnio śnił mi się dziwny, czarny pies. Nie mogłam zasnąć przez całą noc. Martin niestety usłyszał, jak rozmawiałam o tym z mamą i zarzeka się, że to musiał być Ponurak. Jak myślisz?Słyszałam, że ludzie po zobaczeniu Ponuraka umierają... to gorszy omen niż testrale! Tłumaczę to sobie tym, że miał cieplejsze spojrzenie niż powinien mieć omen śmierci. Jak teraz o tym myślę, to wydawał się być bardzo mądrym psem. Myślisz, że Ponurak może być inteligentny albo miły? Mam nadzieję, że nie. Chciałabym, żeby to był zwyczajny sen o dziwnym, czarnym psie.
    Niestety nie dam rady być na Pokątnej wtedy, co ty. Mama chce wszystko załatwić od razu, kiedy dostaniemy listy ze szkoły.

Do zobaczenia w pociągu!
Amelia
PS. Uważaj na białe kruki.


    - Białe kruki? - zdziwiła się na głos.
    Tę nazwę kojarzyła jedynie z frazeologizmem oznaczającym wyjątek, ale jak mogłaby uważać na coś rzadkiego? Co to mogło w ogóle oznaczać? Pamiętała ze szkoły, że takie zwierzęta właściwie nie istnieją, bo są wykluczane przez normalne, czarne ptaki. Rasizm nie był zastrzeżony tylko dla ludzi, niestety.
    Chwyciła za pióro i kartkę pergaminu i szybko zaczęła pisać odpowiedź.

    Amy!
    Naprawdę, czasami mogłabyś się wyrażać jaśniej. Jakie białe kruki? Czy to jakaś przenośnia? Widziałaś coś, co cię zaniepokoiło, czy może miałaś zły sen? Naprawdę się teraz zaniepokoiłam tą wiadomością. Czy te kruki są związane z tym, jak odkryłaś prawdę o dzienniku? Może powinnaś porozmawiać z profesorem Dumbledore'em, kiedy wrócimy do szkoły?
    Co do Mistrzostw Świata, nie mogę się doczekać finału! Trudno uwierzyć, że to dopiero za rok... W połowie lutego byłam na meczu eliminacyjnym Anglia - Francja. Chcę być dobrej myśli, ale nasz szukający cudem złapał znicza przed Francuzem... z taką grą może być nam ciężko. Szkoda, że większość meczów o wyjście z grupy będzie w roku szkolnym, chciałabym obejrzeć wszystkie nasze starcia.
    Czytałam kiedyś o Ponurakach, ale nie wiem o nich zbyt wiele. Myślę, że skoro przynoszą śmierć, to nie mogą być dobrymi psami. Może kiedyś gdzieś widziałaś podobnego pieska i po prostu ci się przyśnił? 
    Czekam na szybką odpowiedź.
Do zobaczenia!
Sophie

       Przywiązała kartkę do nóżki Pandory i otworzyła okno, by sowa mogła swobodnie wylecieć, kiedy już odpocznie po podróży.

~*~


Jest krótko, niestety. Jakoś nie potrafię wykrzesać z siebie nic więcej, jeśli chodzi o ten rozdział.

NMBZW!

2 komentarze:

  1. *skacze z wysoko uniesioną ręką*
    JESTEM! JESTEM, ŻYJĘ, PRZECZYTAŁAM!
    Bardzo spokojny rozdział. W większej jego części mało co się dzieje, oczywiscie, wykluczając to, co znamy już z książek. Ale ty wiesz, że mi to nie przeszkadza ^^
    Liścik od amy był bardzo... Intrygujący. O co chodzi z tymi białymi krukami? Amy ma w ogóle jakiś dar jasnowidzenia czy cooo???
    Aanywayyyyy...
    See y'a!
    WEEENY!
    Sonia <3

    OdpowiedzUsuń