sobota, 22 października 2016

9 - Wingardium Leviosa




- Hej Sophie, wstawaj! Wstawaj! - krzyczała Luna Lovegood, szturchając koleżankę.
Dziewczynka mruknęła coś niezrozumiałego i skuliła się pod swoją granatową kołdrą.
Przez ostatnie półtorej miesiąca zdążyły w miarę poprawić swoją relację. Luna odzywała się częściej na tematy związane z takimi rzeczami jak szkoła, Quidditch i książki, a one nie spoglądały krzywo na naszyjnik z kapsli po piwie i stosik Żonglera na jej szafce nocnej.
- Za dziesięć minut śniadanie, spóźnisz się - poinformowała ją Amelia i wyszła z dormitorium.
Chłodna i opanowana – typowa ona. Chociaż Sophie miała chwile zwątpienia, kiedy szwendały się nocą po korytarzach szkolnych, wracając z biblioteki, a oczy Amy błyszczały z podekscytowania. Wtedy zamieniała się z Krukonki o iście slizgońskim usposobieniu w prawdziwą Gryfonkę.
- Za pięć minut wstanę, dobrze Luno?
- Jak chcesz. Ale ja nie będę do ciebie przychodziła po śniadaniu! - dziewczyna wyszła z dormitorium, trzaskając drzwiami.
Sophie przewróciła się na drugi bok i zamknęła oczy.

Obudziła się wyspana i od razu rozbudzona. Tak wypoczęta czuła się jedynie w wakacje, kiedy nie chciało jej się wstawać rano i leżała w łóżku do późna. Cudowne uczucie.
Nagle zerwała się z łóżka przypominając sobie wydarzenia sprzed ponownego zaśnięcia.
- Merlinie, zaspałam! - pisnęła przerażona.
I wtedy uświadomiła sobie, że w dormitorium jest ciemno. Amy i Luna spokojnie śpią w swoich łóżkach z zaciągniętymi kotarami, a zegar wskazuje dopiero piątą rano.
- To był sen... - jęknęła zrezygnowana.
A nawet koszmar i to jego najgorszy rodzaj, który powoduje u ludzi stan przedzawałowy i panikę.
Wiedziała, że już nie zaśnie, więc przygotowała się do lekcji i z nudów napisała list do rodziców. Ostatni raz pisała do nich po ceremonii przydziału, a oni wysyłali listy co trzy dni, zasypując ją pytaniami. Sophie po prostu nie miała czasu im odpisać, pogrążona w nauce i szkolnym życiu. Oboje jej rodzice skończyli Hogwart i często wspominali, że rozumieją, jak wspaniałe chwile teraz przeżywa.

Kochani rodzice!

U mnie wszystko dobrze. Zaprzyjaźniłam się z Amelią Avery, która jest ze mną w dormitorium. Oprócz niej jest jeszcze Luna Lovegood, całkiem miła, ale trochę nieobecna. Wczoraj opowiadała nam o narglach, ale ja nadal nie wiem, czym one są. Może Wy wiecie? A jak znajdziecie jakieś informacje, to możecie jeszcze dowiedzieć się czegoś o gatkach niepospolitych, czy jakoś tak. Luna gadała o nich ostatnio jak najęta, bo w „Żonglerze” poświęcili na to cały artykuł. Jakaś podejrzana gazetka, przecież ich istnienia nikt nie potwierdził naukowo!
Na zaklęciach nie nauczyliśmy się jeszcze żadnego zaklęcia! Profesor Flitwick ciągle przygotowuje nas do Vindgardium Leviosa, ale ja i Amy już je opanowałyśmy. Jesteśmy przecież z Ravenclawu, a  to nas do czegoś zobowiązuje! Oprócz tego potrafię jeszcze rzucić zaklęcie naprawiające, niszczące i wywołujące łaskotki... podobno bardzo dobre w ataku. Może kiedyś będę mogła je wypróbować!
Na obronie przed czarną magią nie uczymy się niczego przydatnego. Właściwie, to powoli zaczynam zauważać, że profesor Lockhart uczy nas o sobie, a nie o obronie przed złem. Nie wiem, co o tym myśleć… o czym wy się uczyliście dawno, dawno temu, kiedy chodziliście do Hogwartu?
Tak ogólnie to u mnie wszystko dobrze. Nie miałam jeszcze żadnego szlabanu i zdobyłam kilka punktów dla domu. A, właśnie!  Jakiś czas temu mieliśmy zajęcia z latania. Uwielbam Quidditch!

Kocham Was!
Sophie

Minęła już szósta, więc Sophie mogła pójść wysłać list. Korytarze o tej porze były puste i ciche. Można było powiedzieć, że martwe, bo nawet postacie na portretach nie chrapały.
Żeby dojść do Sowiarni z pokoju Ravenclawu trzeba było pokonać dość długą drogę, ale Sophie dotarła tam w miarę szybko. Wspięła się po stromych schodach zachodniej wieży i weszła do pomieszczania. Od razu uderzyło ją zimne, wilgotne powietrze poranka i smród sowich odchodów.
Sowiarnia była okrągłym pomieszczeniem, w którym okna zajmowały prawie całą powierzchnię ścian, nie miały szyb, więc w środku panowała taka sama temperatura, jak na zewnątrz, a wiatr potrafił być naprawdę ogromny, mimo częściowo zamkniętej przestrzeni.
- Ginny?
Rudowłosa Gryfonka stała na przeciwko wejścia. Jej szata była cała w pierzach. Dziewczynka przyciskała do piersi czarny, prosty dziennik, jakby był największym skarbem na planecie. Zapewne jej pamiętnik. Wyglądała na spanikowaną i przerażoną.
- Hej, coś się stało? - zapytała zaniepokojona i podeszła do dziewczyny.
Ta pisnęła i odskoczyła od Sophie, po czym wybiegła z Sowiarni. Ręce miała umazane w czymś czerwonym i Krukonka miała nadzieję, że jest to farba, nie krew.
Odnalazła Cliodne, która jak zwykle patrzyła się na Sophie tym spojrzeniem, które wwiercało się w duszę i wywoływało dreszcze. Cudowne stworzenie.
- Zanieś to moim rodzicom, dobrze?
Sówka uszczypnęła ją przyjacielsko w palec i wyleciała z Sowiarni.
Idąc korytarzem, Sophie zastanawiała się, co też napadło Ginny. Zazwyczaj się tak nie zachowywała i była... zwyczajnie normalna. A teraz lata po zamku oblepiona piórami. I farbą. Bo to była farba, musiała być.
Gdyby to powiedziała Amelii, ta by ją wyśmiała, podobnie jak wszyscy inni, więc zdecydowała się nikomu o tym nie mówić i porozmawiać z Ginny, kiedy nadejdzie taka możliwość.

- Powtórzcie za mną: Wingardium Leviosa! Na razie bez różdżek.
Sophie powtórzyła dawno już opanowane zaklęcie. Amy pisała coś na pergaminie i chyba nie słuchała profesora.
- Dobrze, a teraz razem z różdżką. Pamiętacie: obrót i trach.
- Wingardium Leviosa.
- Dobrze, bardzo dobrze!
Machnął różdżką, a na ich ławkach pojawiły się białe pióra.
Sophie wycelowała różdżkę w to leżące przed nią i wypowiedziała formułkę. Jej pióro uniosło się w górę i poruszało się zgodnie z ruchami jej różdżki. Większość Krukonów poradziła sobie już za pierwszym razem. Znając życie, tak jak ona ćwiczyli od kiedy tylko poznali formułkę.
Puchonom nie szło tak dobrze. Jedynie Thomasowi Periottowi oraz Charlotte Sammer udało się lewitować pióro.
- Gratulacje! - wykrzyknął profesor. - Pięć punktów dla każdego, któremu zaklęcie się udało.

Kiedy Sophie i Amy siedziały w Pokoju Wspólnym i odrabiały zadanie domowe z obrony "Jak Gilderoy Lockhart pokonał wampira Josepha w Podróżach z Wampirami i jaki wniosek można z tego wyciągnąć", a także zadanie dodatkowe z tego przedmiotu "Napisz krótką biografię Gilderoya Lockharta, w której zawrzesz wszystkie informacje biograficzne z książki Wakacje z Wiedźmami".
Sophie jednak ciągle zastanawiała się nad tym, co wydarzyło się rano i opowiedziała o wszystkim Amelii, zapominając o tym, że nie należy ona do empatycznych ludzi, którzy udzielają rad.
- Nie wiem, co o tym myśleć... Ginny rzeczywiście od jakiegoś czasu zachowuje się coraz dziwniej, ale przecież nikt nam nie uwierzy.
Nam. Amelia jej naprawdę wierzyła! Czyli historia musiała zrobić na niej wrażenie.
- Myślę, że powinnyśmy się tym nie przejmować. To przecież Weasley. W szkole ma czwórkę rodzeństwa. Jeśli będzie się coś dziać, na pewno zauważą. To przecież ich jedyna siostra, do tego młodsza. Zapewne dbają o nią bardziej niż o siebie. To ich problem. My zajmijmy się sobą i jak znowu spotkamy Ginny w takim stanie, to nie pozwolimy jej uciec – wróciła do pisania eseju. - Słuchaj, gdzie w Wakacjach z Wiedźmami była informacja o tym, jaki jest ulubiony smak Lockharta?

~*~
Kto lubi takie sny? Ja po takich zawsze mam Deja Vu, a to jest takie dziwne... Swoją drogą, w końcu ni spóźniłam się z rozdziałem!
Jak tam u was? Ja cieszę się wolną sobotą i robię sobie małą przerwę od pisania, ale czuję wenę, więc jutro się zabiorę za kolejne rozdziały ^^




1 komentarz:

  1. Wiesz co u mnie i jai mam zapierdziel w sql... Na szczęście na jtr mam do zrobienia tylko te 5 zadań z matmy z czego każdy ma 10 podpunktów.. W każdym razie bardzo mi się podoba to całe wypracowanie XD Z chęcią bym takie napisała, bo dla Lockharta wystarczyłoby napisanie "jesteś wspaniały" na pół stopy i dwadzieścia punktów w kieszeni XDD Och, no co ta Ginny może skrywać? No ja N IE MAM pojęcia WCALE XDD Ach ten piękny dziennik <3 Kocham go <3
    No dobra dość może o mojej dziwnej miłości... lecę przepisywać te dwa akapity
    NMBZT
    Sonai

    OdpowiedzUsuń